Niekosztowne_kosztowanie_pasek

Niekosztowne_kosztowanie_pasek

30 czerwca 2014

Z wizytą u Krecika, czyli weekend w Pradze - dzień 1

Dla jednych Praga to Paryż Wschodu, inni stolicę Czech zawsze kojarzą z Mostem Karola i Hradczanami, łakomczuchy wspominają knedliki i piwo, a u mnie na myśl o Pradze, zawsze pojawiała się postać Krecika. Moje wyobrażenie o Pradze pewnie wynikało z dwóch rzeczy, pierwsza z nich to fakt, że nigdy wcześniej nie byłam w Pradze, chociaż mieszkałam tuż przy granicy z Czechami, to wycieczki na teren sąsiadów wiązały się jedynie z wyprawą po mleczko w tubce, czekoladę studencką a w późniejszych czasach po Koźlaka i Primatora. A po drugie byłam fankom małego krecika, który wypowiadał przesłodkie kwestie "Ach jo".:)
Korzystając z promocji Simple Express kupiłam bilety po 12 zł w jedną stronę i o godzinie 04:55 wyruszyliśmy z wrocławskiego dworca na spotkanie z Krecikiem. Z racji, że była to moja pierwsza podróż tą siecią autobusów, pozwolę sobie na kilka spostrzeżeń i porównanie z  Polskim Busem. Wszystko było w porządku ale tak jakoś po "rosyjsku" (nie wiem czy wiecie o co mi chodzi?). Kierowcy nie spożywali co prawda wódki podczas podróży, ale na przerwy na papieroska sobie pozwalali, poza tym nie mówili po polsku, ale chyba po łotewsku co dodatkowo dodawało takiego śmiesznego klimatu (może tylko dla mnie), zatem kolorystyka żółtawa przegrywa z czerwienią bociana w odczuciu profesjonalizmu. Zastrzeżeń co do czystości nie mam, minusem może być obecność tylko jednego gniazdka na dwóch pasażerów oraz brak posiłków, na które można liczyć na niektórych trasach obsługiwanych przez Polskiego Busa. Simple Express pokonuje konkurencję natomiast: wygodniejszymi siedzeniami, możliwością odpłatnego wypożyczenia słuchawek, koca i poduszki, a co najważniejsze w tyłach foteli wbudowane są tablety, z wgranymi filmami, grami i oczywiście dostępem do Internetu, co uprzyjemnia i skraca podróż. Wykupując bilety w Simple Express należy pamiętać, że są one imienne, a przy wsiadaniu sprawdzane z dowodami osobistymi. Przy zakupie biletów od razu wybieramy nr miejsc i raczej nie powinniśmy ich zmieniać. Tyle na temat odczuć z przejazdu, a co najważniejsze szczęśliwie i punktualnie dojechaliśmy do miejsca przeznaczenia.
O godzinie 09:30 wysiedliśmy na dworcu Floreno w Pradze. I jak to już mamy w zwyczaju pierwsze kroki skierowaliśmy do punktu z darmowymi mapkami, który  znajdował się po prawej stronie dworca. Mapa nie była najlepsza gdyż nie pokazywała całej Pragi, ucięto np. dzielnicę Zizkov, w której mieliśmy nocleg. Jednak w naszych planach najpierw chcieliśmy zwiedzić Stare Miasto, więc uznaliśmy ją za wystarczającą na pierwszy etap podróży.

Rada nr 1. W McDonald's usytuowanym 50 metrów od dworca, można również za darmo uzyskać świetnie zrobioną i czytelną mapę całej Pragi z naniesionymi najważniejszymi atrakcjami miasta.
Rada nr 2. W McDonald's jak w większości miejsc w Pradze toalety są płatne, tutaj akurat 10 czk. Po zapłaceniu otrzymujecie kwitek, który uprawnia Was do rabatu przy zakupie np kawy o te 10 koron, więc nie jesteście na tym stratni ;).

No to czas na zwiedzanie...

Pierwsze wrażenie - przepych. Pięknie zdobione w złote barwy kamienice, stragany i sklepiki z zatrzęsieniem pamiątek, moc słodyczy i alkoholi, tłumy ludzi. Miasto tętniące życiem, starówka wypełniona po brzegi turystami, muzyka z pobliskich sklepów, brawa po "pokazie" zegara astronomicznego, to wszystko dodaje energii i chęci do jeszcze większego zasmakowania w praskich atrakcjach. Spacer krętymi, wąskimi uliczkami, pozwala na oddalenie się od zgiełku i odnalezienie ciekawych smaczków, które pokazują jak bardzo Czesi to zdystansowany naród. Czy wyobrażacie sobie u nas w Warszawie posąg gołej kobiety, do której możecie wejść?! A Czesi nie tylko to sobie wyobrażają ale i mogą to zrobić, dzięki działalności twórczej Davida Czarnego. Dzieła tego autora rozsiane są po całej Pradze, a przewodnicy oferują nawet zwiedzanie stolicy śladami instalacji Czernego.Nam udało się oprócz wyżej wspomnianej kobiety, odnaleźć gigantyczne niemowlaczki oraz władcę na koniu.

Praga to również miasto zbudowane na wzgórzach co skutkuje licznymi wspinaczkami (w moim przypadku również zadyszkami) oraz przepięknymi widokami. Ponoć najlepsze widoki rozpościerają się ze wzgórza Petrin,  (nam na nie zabrakło czasu, więc trudno mi oceniać) oraz z cieszącego się powodzeniem wśród turystów wzgórza zamkowego, na którym byliśmy, widoki piękne ale i tłum znaczny. Dla tych, którzy tak jak my wolą w ciszy napajać się widokami polecamy dwa inne miejsca, które poznacie w dalszej mojej relacji. 


Jak widać na załączonym obrazku tłumy rządne ;) naocznego doświadczenia warty przed Pałacem Królewskim były, a że nie jestem fanką przepychania się przez ludzi, zatem w dość szybkim tempie zwiedziliśmy Pałac i Most Karola. Tak jak wspominałam nigdy wcześniej nie byłam w Pradze więc atrakcja "must to see" musiałam odhaczyć, aby później wiedzieć, ze Praga to nie tylko Krecik ;). My po Pradze poruszaliśmy się głównie na własnych nogach, nie korzystając z komunikacji miejskiej, gdyż wszędzie jest dość blisko a  spacerując można napawać się pięknem nowego miasta. Ciekawą alternatywą dla własnych nóg jest zwiedzanie na pokładzie luksusowego, zabytkowego samochodu. Widok piękny nie tylko dla tych w środku pojazdu ale również dla turystów, których mija cudo motoryzacji, jednak koszt takiej imprezy jest dość znaczny ok 1300 czk.


Praga to stolica, w której w samym środku miasta można spokojnie spacerować zboczem wzgórza wśród zielonych skwerów i jabłoni, a dokładnie zboczem Wzgórza Letna, które stanowi pierwsze z wyżej wspomnianych miejsc beztłumowych ale za to bardzo widokowych. Aby nie było zbyt łatwo, od wymarzonych widoków dzielą nas jak to już w Pradze bywa - schody. Jest ich dość sporo, ale co jakiś czas można zrobić sobie przerwę a podczas niej, cieszyć oczy zalążkiem tego co ujrzymy na samym szczycie. Tutaj na lewym brzegu Wełtawy w latach 1955-1962 górował nad miastem 15-metrowy posąg Stalina. Dzisiaj po pomniku pozostało wspomnienie a dla tych co chcieliby przybliżyć sobie jego historię, dostępna jest w książce Mariusza Szczygła pt. Gottland, nie czytałam ale ponoć warta polecenia. Po kilku minutach jesteśmy na szczycie i jeżeli pogoda nam sprzyja, również w niebie - przed nami cudowna Praga, za nami zieleń parków i zapach kwiatów jabłoni, a w ręku... oplatki lazenske.  Po prostu niekosztowne kosztowanie.


Po tylu wrażeniach dla duszy, przyszedł moment na wrażenia dla ciała. Tylko gdzie zjeść, żeby się najeść i nie zbankrutować? Przed wyjazdem przejrzałam Internet w poszukiwaniu, miejsc raczej nastawionych na tubylców niż turystów, w których można zakosztować tradycyjnych potraw czeskich. Jednym z takich miejsc jest gospoda U Kocura, która znajduje się pod adresem Neridova 2, czyli praktycznie w centrum stolicy. Celowo użyłam słowa gospoda a nie restauracja, ponieważ wnętrze tego miejsca nie zostało by wysoko ocenione przez estetów. Jednak stara farba na ścianach, drewniane ławy i ciemnozielone obrusy tworzyły klimat w sam raz na prawdziwy czeski obiad, czyli knedle z wędzonym mięsem i cebulą, modra i kiszona kapusta a do tego 0,5 litra pysznego jasnego piwa Bernard podanego w kuflu z grubego szkła. Klimat dodatkowo podsycały rozmowy Czechów oraz raczej oschli kelnerzy, którzy mają swój urok ;). Jedzenie było dobre, na talerzu nie musieliśmy go szukać, a za obiad dla dwóch osób i dwa piwa zapłaciliśmy 300 czk, czyli smacznie, dużo i tanio. Polecamy.


Nocleg rezerwowaliśmy przez Booking.com w Hostelu Budget Apartment, usytuowanym pod adresem Kubelikova 40. Jak się okazało na miejscu, było to mieszkanie w wyremontowanej kamienicy, w której bardzo sympatyczna Pani wynajmowała 4 pokoje urządzone w stylu nowoczesnym rodem z Ikea. Za pokój dwuosobowy zapłaciliśmy 106,00 zł. Nie jest to co prawda jakaś okazyjna cena, ale rozsądna, a stosunek ceny do jakości pokoju był jak najbardziej adekwatny. Czysty, zadbany pokój, świeża pościel i ręczniki, pełne wyposażenie pozwalające na przygotowanie śniadania oraz kolacji, a co najważniejsze - z okna widok na Wieżę Telewizyjną, stanowiącą najwyższy budynek Pragi. 100 metrów od kamienicy znajduje się supermarket Albert, w którym nawet w niedzielę, można kupić rochliki i inne pyszności.

Rada nr 3. W Pradze sklepy oraz punkty usługowe (oczywiście bez większości restauracji i knajpek) są otwarte w sobotę tylko do godziny 12 a w niedzielę nie doświadczymy w ogóle otwartego sklepu. Są od tego odstępstwa a mianowicie sklepiki z mydłem i powidłem prowadzone przez hmmm chyba Wietnamczyków, z którymi ciężko jest się porozumieć zarówno po angielsku, polsku czy niemiecku, a produkty są znacznie droższe, więc warto zrobić zakupy wcześniej.

Praga w dzień była nam już choć trochę znana, więc chcieliśmy zobaczyć również jej nocne oblicze, zatem po chwili odpoczynku ruszyliśmy na nocny podbój miasta. Podróż z hostelu do centrum Pragi zdecydowaliśmy się odbyć metrem. Nie wiem czy wiecie, ja nie byłam tego świadoma ale Czesi posiadają aż 3 linie metra, którymi możemy przemieszczać się praktycznie po całej Pradze od godziny 05:00 do północy. Koszt biletu 30-minutowego wynosi 24 czk i taki w zupełności nam wystarczył na dojazd do centrum. Podczas tej krótkiej podróży mogliśmy zaobserwować zachowania i sposób ubioru czeskich pasażerów. Czesi według mnie są znacznie bardziej liberalni niż Polacy, nie dziwi ich i nie oburza widok przytulających się homoseksualistów w miejscach publicznych, również w sposobie ubierania wykazują kreatywność i brak granic, a na ich twarzach maluje się ciągle uśmiech.

Jeżeli na zwiedzanie stolicy Czech macie więcej niż jeden dzień, to polecam spacer nocą. Miasto jest pięknie podświetlone latarniami i światłami o ciepłej barwie co pozwala na zatracenie się jednym w jego pięknie a innym w rozrywkach jakie zapewnia Praga, a jest ich wiele. Pierwszy dzień naszej wizyty w Pradze dobiegał końca, pora na rekonwalescencję i nabranie sił na kolejny dzień wojaży. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz