Niekosztowne_kosztowanie_pasek

Niekosztowne_kosztowanie_pasek

1 marca 2014

Kazimierskie postanowienia noworoczne

Zatem oficjalnie otwieram bloga. Nie z przytupem, lecz spokojnym, delikatnym, polskim akcentem, a mianowicie wyprawą do Kazimierza Dolnego. Tuż po Nowym Roku, małym autobusikiem prosto z Warszawy udaliśmy się bezpośrednio do naszego miejsca docelowego. Ze stolicy do "centrum" Kazimierza podróż zajmuje ok 3 godziny.




  Po przyjedzie pierwsze co zrobiliśmy to udaliśmy się coś zjeść bo byliśmy strasznie głodni. Restauracji w Kazimierzu Dolnym choć jest to małe miasteczko o powierzchni ok 30 km2, którą zamieszkuje 3.500 mieszkańców jest bardzo wiele. Na każdym kroku i rogu można znaleźć zachęcające małe domeczki, które zapraszają do środka.
    Nocleg w Kazimierzu wykupiliśmy u przesympatycznego Pana, pod adresem Czerniawy 6, który oferuje wspaniale urządzone studia, w których do dyspozycji gości oprócz sypialni jest łazienka i aneks kuchenny bardzo dobrze wyposażony. W okresie wakacyjnym mamy możliwość odpoczynku na leżakach w ogrodzie lub bardziej aktywnie podczas przejażdżki rowerowej, gdyż są rowery również do wypożyczenia za darmo. Miejsce bardzo dogodne, z dala od głównej drogi a do rynku 10 minut spacerkiem.
     Co do samego Kazimierza Dolnego to zachwycił nas, swoim sielskim, spokojnym klimatem. Nie wiem jak jest w sezonie letnim ale podczas naszego pobytu spacerów nic nam nie zakłócało. Całkowity odpoczynek od zgiełku Wrocławia i Warszawy. Co prawda sytuacja całkowicie uległa zmianie w weekend, podczas którego do Kazimierza ściągają rzesze turystów z Warszawy. W Kazimierzu byliśmy 4 dni i był to czas aktywnie choć relaksująco spędzony. Dużo spacerowaliśmy między innymi ulicą Krakowską, na której z jednej i drugiej strony stoją przepiękne małe domki, z których większość stanowi pokoje do wynajęcia. Ponadto małe kawiarenki, pijalnie czekolady, herbaciarnie i oczywiście restauracje. Dość charakterystycznym elementem punktów gastronomicznych w Kazimierzu, są obrazy, które znajdują się na ścianach z przyklejonymi cenami, więc klient restauracji zawsze może sobie taki obraz zakupić, choć ceny dla jak dla nas nie były przystępne. Tak samo zresztą jak ceny posiłków serwowanych w tych miejscach.
    Ale skoro raz się żyje, postanowiliśmy zakosztować choć troszkę w przysmakach najbardziej promowanych na różnych stronach internetowych i forach. Spośród czterech miejsc, w których byliśmy, możemy polecić jedynie jedno, a mianowicie mały domek przy ulicy Krakowskiej 26, w którym znajduje się Francuska Naleśnikarnia. Oferuje ona jak sama nazwa wskazuje naleśniki francuskie czyli wykonane z mąki gryczanej oraz tradycyjne naleśniki na słodko z mąki pszennej, a oprócz tego wspaniałe, domowe, aromatyczne zupy w obłędnej cenie 9,00 zł za dużą porcję. Naleśniki francuskie nie trafiły w nasze gusta, za to te z bitą śmietaną i owocami to raj dla łasuchów. Jeżeli jednak chcecie się posilić a nie osłodzić, polecamy zupki. Codziennie firma oferuje jedną zupkę dnia, my mieliśmy okazję zjeść warzywną (rewelacyjną) i pieczarkową (jeszcze bardziej rewelacyjną). W jeden dzień po nieudanym obiedzie w Akuku przyszliśmy dojeść się zupką i właśnie wtedy była pieczarkowa. Różnica między posiłkami z Akuku a zupą była tak gigantyczna jak rachunek z Akuku, ale o tym zaraz. Poza wspaniałą zupą, można ogrzać się przy pysznej herbacie z sokiem malinowym i panującym klimacie. Domek jak u babci, w którym znajdują się trzy pokoje i oczywiście piec kaflowy, a co jakiś czas przez próg zagląda czarny kocurek. Jak dla nas bomba.


    A teraz druga bomba ale taki niewypał, a mianowicie wcześniej wspomniane Akuku, znajdujące się prawie vis-a-vis Francuskich Naleśników. Wstąpiliśmy do restauracji z dwóch powodów, po pierwsze zaciekawiła nas nazwa, a po drugie dobre opinie na forach internetowych. Pierwsze wrażenie bardzo przyjemne, bo wnętrze jest w żywych barwach, drugie wrażenie już mniej przyjemne - kelnerzy w bluzach dresowych i adidasach, a co ważniejsze niesamowicie nieogarnięci, ponadto podczas gdy goście jedzą potrafią ścierać kurze, zamiatać i robić tysiąc innych rzecz, przemykając z 5 razy przed oczami. No i teraz przechodząc do meritum, jedzenie było hmmm niesmaczne to delikatnie powiedziane, co prawda trzeba przyznać, że bardzo ładnie podane ale smaku to potrawom brakowało i troszkę nieładnie mięsa pachniały. Może to było nasze tylko odczucie, choć jedliśmy dwie zupełnie inne potrawy, no cóż ciężko stwierdzić. Nie zjedliśmy prawie nic z dwóch zamówionych potraw, zapłaciliśmy rachunek w wysokości 68,00 zł i poszliśmy na zupę.
    Czwartym miejscem, w które odwiedziliśmy to kultowa Piekarnia Sarzyńskich, którzy wypiekają maślane koguty, symbol Kazimierza Dolnego. Do Piekarni wybraliśmy się na śniadanko, które nie było złe, ale wywołało w nas lekkie rozczarowanie, gdyż w cenie ok. 18,00 zł od osoby spodziewaliśmy się czegoś więcej niż jajecznicy, pokrojonego ogórka z pomidorem (ponoć nie łączy się tych warzyw) i bułki. Kawa nie jest wliczana do zestawu, więc dodatkowo zamówiliśmy po Latte, którego koszt to 12,00 zł. Zatem na śniadanie dla dwóch osób, po którym nie byliśmy do końca najedzeni wydaliśmy 60,00 zł, o zgrozo. Nauczeni doświadczeniem, drugiego dnia kupiliśmy pieczywo i pyszne słodkie wypieki na wynos, a kawkę zrobiliśmy sobie w pięknych filiżankach w naszym studio przy Czerniawy 6, łączny koszt 13,00 zł na dwie osoby.




  Po solidnym posiłku czas na spacery. Choć Kazimierz jest mały, można się po nim długo kręcić i za każdym razem znaleźć coś imponującego. Na początek polecamy Górę Trzech Krzyży, z której rozciąga się niesamowity widok na miasteczko, w drodze powrotnej możemy zatrzymać się przy Zamku i Wieży strażniczej. Będąc na rynku, oprócz przepięknych kamienic mamy do zwiedzenia galerie sztuki, w których swoje dzieła prezentują miejscowi artyści. Do dalszych atrakcji należy Muzeum Sztuki Złotniczej, Kościół Farny pw. św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja Apostoła, Kościół szpitalny pw. św. Anny, Dom Jerzego i Marii Kuncewiczów oraz Muzeum Przyrodnicze. Spacerując w okolicach rynku, tuż u stóp Kościoła Farnego, dzielnie waruje pies, na którego uwagę warto zwrócić, gdyż jest to ponoć pierwszy posąg kundla w Polsce i jeszcze w całości wykonany z brązu. Werniks bo tak zwie się pies, jest jednym z licznych symboli legend kazimierskich.


     Kazimierz Dolny pozwolił nam wypocząć, naładować akumulatory, zwolnić i zasmakować w nawet tych małych przyjemnościach a ponadto dał czas aby w relaksie przemyśleć postanowienia noworoczne. Pełni pozytywnej energii i zapału wracamy do Warszawy i Wrocławia. I zgodnie z kazimierskim graffiti, teraz nie pozostaje nic innego jak tylko ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz